1 400 lotów zniknęło z systemu sprzedażowego SWISS International Air Lines. Powodem cięcia letniego programu rejsów jest niedobór pilotów, jak i zbyt optymistyczne planowanie rozkładu. Szwajcarski przewoźnik wciąż zmaga się z postpandemiczną bolączką pt. niedobór rąk do pracy.
Na szybkie łagodzenie ograniczeń w podróżowaniu, które były wprowadzone, aby zmniejszyć transmisję koronawirusa, linie lotnicze z całego świata nie były przygotowane. O ile o złym wpływie pandemii na branżę lotniczą podmioty sektorowe już zapomniały – świadczą o tym notowane dodatnie wyniki finansowe, o tyle operatorzy z całego świata wciąż zmagają się z problemami niedoboru rąk do pracy. Zwolnienie tysięcy pracowników, aby drastycznie ograniczyć koszty stałe odbiło się czkawką, która trawi niektórych przewoźników aż po dziś dzień.
Niedobór pracowników (pilotów) wciąż doskwiera spółce-córce Grupy Lufthansa – Swiss International Air Lines. Liczba pracowników świadczących stosunek pracy dla SWISS zaczęła spadać wraz z wybuchem pandemii COVID-19. Według rocznych raportów udostępnianych przez grupę Lufthansy, do końca 2021 roku
liczba pracowników szwajcarskich linii lotniczych zmniejszyła się o 13 proc. w porównaniu do 2020 roku i aż o 17 proc. w porównaniu z 2019 roku. Zarząd SWISS planował, że program lotów letnich będzie rekordowy, lecz brak pilotów wymusił na zarządzie linii lotniczych ze Szwajcarii redukcję oferowania.
Program lotów krótko- i średniodystansowych oraz długodystansowych zubożeje o 1,5 proc., co odpowiada 1 400 rejsów, które szwajcarski przewoźnik usunął już z systemu sprzedażowego. O ile cięcia w sieci tras europejskich są nieznaczne (redukcji uległa liczba rotacji), to gorzej wygląda sytuacja operacyjna na trasach dalekiego zasięgu. Np. podaż lotów do Chicago będzie w okresie wrzesień – październik ograniczona o połowę. Mniej rejsów SWISS zaoferuje także do polskich portów lotniczych.
Oliver Buchhofer, dyrektor operacyjny SWISS, wskazuje, że deficyt pilotów wynika z dwóch powodów: nieprzewidzianych okoliczności i nadmiernie optymistycznego planowania sieci połączeń w sezonie letnim. W ostatnim czasie szwajcarski przewoźnik mierzy się z trzykrotnym wzrostem liczby długotrwałych nieobecności wśród personelu, jak i uziemieniem airbusów A220 z powodu wad jednostek napędowych. Z tego powodu letnie oferowanie ograniczyły również linie airBaltic. Sytuacji nie poprawia układ zbiorowy pracy z pilotami, na mocy którego załogi kokpitowe zyskały lepsze warunki pracy – oczekiwany balans pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym.
Operator z Grupy Lufthansa zamierza w kolejnych latach zatrudniać do 110 pilotów rocznie, czyli o 30 więcej niż w ostatnich latach. Trzeba wziąć jednak pod uwagę fakt, że średnio 50 pilotów każdego roku odchodzi na emeryturę, więc realny wzrost liczby pracowników kokpitowych był znacznie mniejszy, a zaplanowany harmonogram lotów przekraczał możliwości przerobowe.
Z brakiem personelu, zarówno pokładowego, jak i kokpitowego, zmaga się spółka dominująca Grupy Lufthansa.
Spółka matka niemieckiego holdingu chce zatrudnić 10 tysięcy nowych pracowników z przeróżnych działach, aby realizacja zaplanowanego programu lotów letnich była możliwa i obyła się bez zbędnych zakłóceń. Płace w branży lotniczej nie są już tak atrakcyjne jak wcześniej, więc zatrudnienie nowych osób jest niezwykle trudne, zwłaszcza że inne branże oferuje znacznie lepsze zarobki.